piątek, 21 grudnia 2012

rozdział 1.

Jest środek wakacji, niestety pada deszcz. Siedzę właśnie na szerokim parapecie mojego okna w ręce trzymając szklankę Pepsi z lodem. Siedzę i rozmyślam, a właściwie wspominam.
Teraz przed oczami ukazało mi się dwoje piętnastolatków. Dziewczyna opatrująca przeciętą skroń swojego przyjaciela. Pamiętam to jak by to było wczoraj. Przytknęłam wacik nasączony wodą utlenioną do jego rany. Gregor syknął z bólu.
-I po co ci to było ? – spytałam.
-Nie miał prawa cię obrażać ! – stwierdził lekko się denerwując.
-Pogadałby, pogadał i przestał. A ty teraz byś nie jęczał z bólu. – mówiłam kiwając głową z dezaprobatą.
-A daj spokój. – uciął.
To chyba właśnie wtedy się zaczęło. Obronił mnie, nie pozwolił mnie obrażać. Zaimponował mi tym. Opatrując go patrzyłam w jego czekoladowe oczy pełne ciepła, a zarazem przepełnione złością na ‘kolegę’. Zawsze byliśmy sobie bliscy, bo w końcu GS i SG na zawsze, ale w tym momencie ta bliskość była wyjątkowa, a przynajmniej dla mnie taka była. Zakochałam się w moim przyjacielu Gregorze Schlierenzauerze. Do dziś go kocham, ten jego czekoladowy wzrok, słodki uśmiech, jego gesty i spontaniczność. Dlaczego tak musi być ? Ja jestem w nim zakochana, a on ? Jestem jego przyjaciółką, jedyne uczucie jakim mnie darzy to sympatia i to mi powinno wystarczyć. Ale nie starcza…

***
-Stary co ja mam robić ? – spytałem Morgiego siedzącego właśnie naprzeciwko mnie.
-Gregor musisz jej powiedzieć, to jest jedyne wyjście. – tłumaczył mi.
-Thomas ty chyba zgłupiałeś ! To moja przyjaciółka !
-I co z tego ? – zapytał głupio.
-‘Co z tego ?’ – ty siebie słyszysz ? Kocham się w mojej przyjaciółce odkąd skończyłem 15 lat, a ty mi mówisz ‘Co z tego ?’ ?
-Schlieri jak jej nie powiesz wszystko przepadnie, a tak może masz szansę. – Morgenstern próbował przemówić mi do rozsądku.
-Nie ma mowy. – uciąłem i rozłożyłem się na kanapie, co po chwili również zrobił Morgi.
-Gregor ? – powiedział Thomas ze swojej kanapy przerywając ciszę.
-Hm ? – odpowiedziałem i zwróciłem wzrok w jego stronę.
-Co ty w niej właściwie widzisz ? Znaczy wiesz jest ładna i w ogóle, ale taka… hm… nie wiem jak to określić. – odrzekł.
-Jest inna niż wszystkie dziewczyny. Zawsze idealnie ubrana i uczesana. Nawet gdy wiatr rozwiewa jej włosy wygląda idealnie. Gdy się denerwuje śmiesznie marszczy nosek. Gdy się śmieje jej niebieskie oczka aż błyszczą. Jest po prostu piękna. I tak wyjątkowa, pełna sprzeczności.
-Sprzeczności ? – spytał Thomas przerywając mój monolog.
-Tak, sprzeczności. Jest bardzo odważna , a zarazem bojaźliwa i nieśmiała. Słodka, a zarazem wredna i mściwa. Niewinna i zadziorna. A wiesz czym najbardziej mnie rozśmiesza ? – spytałem kolegi.
-Czym ?
-Gdy jest jej zimno pije Pepsi z lodem. – powiedziałem i uśmiechnąłem się szeroko, wyobrażając sobie Sophie ze szklanką zimnego napoju.
-Czemu nie herbatę, kawę, albo czekoladę ? Przecież od Pepsi z lodem jest jeszcze bardziej zimno ? – dopytywał się Thomas.
-Bo ona już taka jest. – stwierdziłem.
-Dobra Gregor, ja już muszę iść. – powiedział po chwili mój przyjaciel wstając z kanapy.
-Nie ma problemu. – odpowiedziałem i poszedłem odprowadzić go do drzwi.
-Nadal proponuję ci, żebyś powiedział Sophie co do niej czujesz.  – mówiąc to klepnął mnie po plecach, po czym zabrał parasolkę i wyszedł rozkładając ją na progu.
-Cześć ! – krzyknąłem za kumplem i zamknąłem drzwi.

***
Nadal siedzę na parapecie i popijam kolejną szklankę Pepsi z lodem, jest mi strasznie zimno, ale co z tego. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, ktoś przyszedł. ‘Mama otworzy’ – pomyślałam nie ruszając się z miejsca. Po upływie kilku minut usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju.
-Proszę ! – krzyknęłam nie odwracając wzroku od szyby.
Nagle poczułam jak ktoś czymś mnie okrywa. Zwróciłam wzrok w stronę tej osoby. Przed moimi oczami stał Gregor z uśmiechem na twarzy.
-Cześć ! – powiedział obdarzając mnie jednym z najpiękniejszych uśmiechów.
-Co to ? – spytałam dotykając rzeczy jaką przed chwilą zostałam okryta.
-Bluza. – odpowiedział siadając na pobliskim fotelu.
-Tyle to zdążyłam zauważyć. – powiedziałam sarkastycznie – Ale dlaczego ? – spytałam, lecz w głębi duszy cieszyłam się z tego, że jestem okryta jego bluzą, przesiąkniętą tymi pięknymi, męskimi perfumami, których zapach doprowadzał mnie do szaleństwa.
-Pijesz Pepsi z lodem – zimno ci. – odpowiedział.
-Znasz mnie jak nikt. – stwierdziłam uśmiechając się ślicznie –Co cię tu sprowadza ? – spytałam.
-A co to już przyjaciółki nie można odwiedzić ? – zapytał głupio.
-Nie no, można.
-Po prostu się nudziłem. Rano był u mnie Thomas, ale sobie poszedł, więc nie miałem co robić. A to, że ty w taką pogodę wyszłaś z domu było mało prawdopodobne, więc przyszedłem. – wytłumaczył po chwili milczenia i zaraz dodał – No chyba żebyś miała trening, ale wtedy wzięłabyś mnie ze sobą. Tak więc nie było opcji, abyś była poza domem.
-Co robimy ? – zapytałam.
-Nie wiem, może… - udał, że się zastanawia.
-Może co ? – spytałam niecierpliwie.
-LODY ! – wykrzyknął stawiając przede mną duże opakowanie lodów pistacjowych.
-O tak ! – mruknęłam i powędrowałam do kuchni po łyżeczki.
Gdy wróciłam usiedliśmy naprzeciwko siebie po turecku na moim dużym łóżku i rozpoczęliśmy konsumpcję naszych ulubionych lodów, oczywiście z pudełka.  

__________
Pierwszy odcinek za nami ;) Co o tym myślicie ???
P.S. Jeżeli ktoś chce być informowany o nowych rozdziałach niech pisze numer GG ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz