Kończyliśmy już jeść lody, gdy nagle powiedziałam:
-Za dwie godziny mam trening.
-Wiem. –stwierdził z uśmiechem.
-A za tydzień występ.
-Wiem. – jeszcze bardziej się
uśmiechnął.
-A czy jest coś czego nie wiesz ? –
spytałam cwaniacko.
-A owszem. – odrzekł.
-Czegóż to nie wie pan
Schlierenzauer ? – zapytałam robiąc zaciekawioną minę.
-Masz taki różowy notes.
-No i ? – spytałam wystraszona, iż
czytał mój pamiętnik.
-Nie wiem co tam ciągle skrobiesz.
– odpowiedział z zawadiackim uśmieszkiem.
-I się nie dowiesz. – kamień spadł
mi z serca.
-Ej ! – krzyknął rzucając we mnie
poduszką.
I w ten właśnie sposób
rozpoczęliśmy wojnę na poduchy. Po niecałej godzinie mój pokój wyglądał niczym
ośnieżony stok.
-Co tu się stało ? – spytała moja
mama, która właśnie weszła do pokoju, tym samym przerywając bitwę.
Oboje odpowiedzieliśmy tylko
gromkim śmiechem, na co moja mama pokiwała z dezaprobatą głową i wyszła.
-No dobra, ja będę spadał. Przyjdę
po ciebie za jakieś pół godziny. – stwierdził otrzepując się z pierza.
-O nie mój drogi ! Pomożesz mi
sprzątać.
-Jak wrócimy to posprzątamy. –
odrzekł.
-Trzymam cię za słowo ! –
krzyknęłam za nim i wzięłam się za pakowanie torby na trening.
Może wcześniej nic nie wspominałam,
ale od kilku już lat tańczę taniec nowoczesny. Gregor od zawsze chodzi ze mną
na wszystkie treningi, no może prawie wszystkie, i czasem nawet ćwiczy ze mną
choreografię, tak więc zna wszystkie nasze układy. Oczywiście ja również
pojawiam się na jego treningach, ale zdecydowanie rzadziej.
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał
godzinę 15.25.. Mam już tylko pięć minut, więc zaczęłam w pośpiechu wrzucać
wszystkie potrzebne rzeczy do torby. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, a po
chwili usłyszałam głos mojej rodzicielki:
-Sophie ! Gregor przyszedł ! –
krzyknęła.
-Już idę ! – odpowiedziałam i
biorąc torbę z łóżka ruszyłam po schodach w stronę przedpokoju.
Szybko ubrałam buty i wraz z moim
przyjacielem wyszłam z domu.
-Poniósłbym ci torbę, ale jest
różowa. – powiedział.
Na co ja teatralnie wystawiłam mu
język.
***
Gdy weszliśmy do budynku szybko
pobiegłam w stronę szatni, ponieważ miałam tylko trzy minuty na przebranie.
Natomiast Schlieri od razu poszedł na salę, gdzie miał odbyć się trening. Po
upływie trzech minut również ja znalazłam się na sali, gdzie przywitałam się z
choreografką Mają, moją bardzo dobrą koleżanką, z którą wraz z Gregorem
chodzimy do jednej klasy, Madlen oraz resztą ekipy, w której znajdowały się
dziewczyny oraz chłopcy.
-No to jesteśmy już wszyscy. –
powiedziała na wstępie Maja – Dzisiaj może zaczniemy od układu do piosenki The
Boy Does Nothing.
Zgodnie z poleceniem ustawiliśmy
się w ustalonym porządku. Na samym przedzie stałam ja – zdaniem Mai najlepsza w
grupie. Za każdą z dziewczyn stał chłopak. Moim jakoby „partnerem” był Patrick.
Gdy staliśmy już wszyscy na swoich
miejscach z głośników poleciały pierwsze nutki piosenki, więc zaczęliśmy
tańczyć.
***
Stanęła na przedzie, ponieważ była
najlepsza z całej grupy. Za nią stanął ten Patrick, którego szczerze nie
cierpię. Gdy z głośników poleciały pierwsze nutki piosenki zaczęła tańczyć.
Najpierw ruszyła biodrami w prawą stronę, później w lewą… Cały czas
przyglądałem się jej ruchom. Były tak subtelne i dokładne, piękne. Nie mogłem
po prostu oderwać od niej wzroku. Wszystkie ruchy, które wykonywała były pełne
miłości. To było coś jak ja, gdy skaczę – zawsze oddaję się temu w pełni – to
samo robi ona gdy tańczy…
__________
Napisałam… ^^
Może trochę średnio mi to wyszło, ale cóż…
Dodaję, co prawda z małym poślizgiem, ale jakoś nie mogłam
moich pomysłów ubrać w słowa, dlatego tak długo to trwało.
Jeszcze tylko kilka dni i WAKACJE !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz