piątek, 21 grudnia 2012

rozdział 3.

-Na dzisiaj koniec ! – wykrzyknęła Maja, gdy skończyła się piosenka, do której tańczyliśmy dzisiaj chyba osiem razy – A ! – dodała po chwili – Sophie, Patrick mogę mieć do was prośbę ? – spytała.
-A jaką ? – zapytałam od razu.
-Clara i Jack niedawno doszli do naszej grupy i jeszcze nie znają dobrze układu. – stwierdziła spoglądając na stojącą obok niej parę – Gdybyście mogli im pomóc, ja zaraz mam inną grupę więc nie mogę, a za tydzień jest występ. To co ? – popatrzyła na nas proszącym wzrokiem.
-Nie ma sprawy, przynajmniej jak dla mnie. Będzie mi bardzo miło. – powiedziałam uśmiechając się do pary.
-Sorry, ale ja nie mogę zostać. – uznał Patrick.
-No to trudno, może innym razem się uda. – stwierdziła ze smutkiem Maja – widać było, że zależy jej na tym.
-Ale nie ma problemu, sama sobie poradzę. – powiedziałam.
-Naprawdę ? – ucieszyła się od razu.
-Tak.
Maja podziękowała mi i wręczyła klucze od sali, która była do naszej dyspozycji przez najbliższy czas. Gregor widząc tą sytuację podszedł do mnie na chwilę.
-Co jest ? – spytał.
-Clara i Jack jeszcze nie znają dobrze układu. Obiecałam Mai, że poświęcę im trochę czasu. Ale jak chcesz to możesz iść, nie ma problemu. – powiedziałam, mimo iż bardzo chciałam, aby został.
-Nie no co ty. Mam dużo czasu, więc zaczekam na ciebie. A nuż się na coś przydam. – odpowiedział radośnie i po chwili już siedział na swoim miejscu.
-To co ? Zaczynamy ! – skierowałam swoje słowa do pary i zaczęłam wszystko im tłumaczyć i pokazywać różne kroki.
Minęła godzina. Clara z Jackiem po raz setny tańczyli nasz układ, ale niestety nie szło im najlepiej.
-Stop ! Stop ! To nie tak miało być. – stwierdziłam – Jakby wam to pokazać… - myślałam na głos – O już wiem ! – powiedziałam i ruszyłam w stronę Schlierenzauera.
-Chodź, pomożesz mi. – wystawiłam rękę w jego stronę.
-Jasne. – powiedział uradowany i z uśmiechem ruszył za mną.
-Teraz my zatańczymy, a wy będziecie się uważnie przyglądać i później znów zatańczycie. Ok ?
Para odpowiedziała mi kiwnięciem głów i usiadła przy jednej ze ścian, tak aby dokładnie widzieć każdy nasz ruch.
-Mam z tobą tańczyć ? – spytał lekko zdziwiony.
-Przecież nie tańczysz ze mną pierwszy raz.
-No tak, ale nigdy przy ludziach. – uznał, a w jego głosie można było rozpoznać nutkę zdenerwowania.
-Kiedyś musi być ten pierwszy raz. – powiedziałam.

***

Stanęła tuż przede mną, dzieliła nas niewielka odległość. Zaczęła się piosenka. Sophie ponownie zakręciła biodrami. Teraz działała na mnie jeszcze bardziej; jeszcze bardziej przyciągała mój wzrok. To, że była tak blisko mnie robiło swoje. Gdy w pewnym momencie położyła na moim torsie rękę, tak jak wcześniej na klatce piersiowej Patricka, poczułem wspaniałe ciepło, które rozchodziło się po moim ciele. Było to takie przyjemne. Miałem ochotę przytulić ją do siebie, pocałować, ale wiedziałem, że nie mogę tego zrobić. Zepsułbym naszą przyjaźń, bo przecież ona nie czuje tego samego.

***

Gdy podczas niektórych figur kładł swoje ręce na mojej tali po plecach przechodziły mi dreszcze. To wszystko było takie cudowne. Z Gregorem tańczyło mi się o wiele lepiej niż z Patrickiem. Schlieriego kochałam całym sercem, całą sobą. Nie istniała żadna bariera, nie bałam się do niego zbliżyć, wiedziałam, że mnie nie skrzywdzi.
Piosenka skończyła się, a nasze twarze dzieliły centymetry. Czułam na twarzy jego przyśpieszony oddech. Patrzyłam w jego oczy, ale wiedziałam, że muszę szybko się od niego odsunąć. Nie chciałam zniszczyć naszej przyjaźni, ale jakaś wewnętrzna siła nie chciała mi pozwolić na wydostanie się z jego objęć, wręcz przeciwnie, pchała mnie w jego stronę. Na szczęście udało mi się ją przezwyciężyć i już po chwili stałam obok niego w bezpiecznej odległości.
Clara i Jack nagrodzili nas oklaskami i po chwili zatańczyli układ; tym razem zrobili to bezbłędnie.
-Pięknie ! Było idealnie ! – chwaliłam ich uradowana.
-Nareszcie się udało. – odpowiedział chłopak.
-To co ? Zatańczcie jeszcze raz i później koniec. – stwierdziłam z uśmiechem.
Układ i tym razem wyszedł im idealnie. Gdy skończyli podreptaliśmy się przebrać. Gdy już byliśmy gotowi do wyjścia pożegnałam się z Clarą i Jackiem, po czym poszłam na salę po Gregora.
-Idziesz ? – spytałam.
-Nie, zostaję tu na noc. – zażartował i już po chwili stał obok mnie.
-Zaniosę tylko klucze Mai i możemy lecieć.
-Jasne. – powiedział, a ja szybko pobiegłam w stronę sali, na której odbywały się zajęcia innej grupy.
Błyskawicznie załatwiłam sprawę i mogliśmy już iść do domu.

***

-Mam pomysł ! – wyskoczył nagle Schlieri.
-Jaki ? – odparłam bez większego zainteresowania.
-Nie ciekawi cię, więc nie powiem. – stwierdził, robiąc przy tym minę naburmuszonego przedszkolaka.
-Ciekawi mnie, po prostu jestem trochę zmęczona. – uznałam.
-Ok. No to mój pomysł jest taki, żebyśmy poszli do sklepu i kupili jakieś chipsy i coś do picia.
-A czemuż to ? – spytałam.
-Iż, ponieważ, gdyż, dlatego, że, bo… - zastanowił się chwilę, po czym powiedział – Moglibyśmy zaprosić Morgiego, może jeszcze kogoś i zrobić u mnie noc filmową.
-A co z moim pokojem ? – zapytałam mrużąc przy tym oczy.
-No najpierw posprzątamy u ciebie, a później pójdziemy do mnie.
-W sumie to czemu nie. – stwierdziłam.

***

Doszliśmy do mnie do domu po drodze zahaczając o sklep. Przywitaliśmy się z moimi rodzicami, po czym ruszyliśmy na górę do mojego pokoju. Gdy weszliśmy od razu zabraliśmy się za sprzątanie; oczywiście nie obyło się od rzucania w siebie nawzajem pierzem.
-No to chyba skończyliśmy ! – stwierdziłam rozglądając się po pokoju.
-To czas odpocząć. – odrzekł Schlierenzauer rzucając się na moje łóżko.
-Nie za wygodnie ? – spytałam.
-Nie za bardzo, ale da się przeżyć. – zażartował, na co ja wystawiłam mu język.
-Dobra. Ty sobie tutaj posiedzisz i zadzwonisz do Thomasa i kogo tam jeszcze chcesz, a ja pójdę się wykąpać.
-Ok. – powiedział i zaczął bawić się swoim telefonem.
Natomiast ja otworzyłam szafę i zaczęłam rozmyślać nad tym co na siebie założyć. Po chwili wyciągnęłam z niej granatowe rurki; teraz pozostawało tylko wybrać coś na górę. Zastanawiałam się czy założyć różową, czy turkusową bluzkę, gdy usłyszałam:
-Różowa.
Gregor stał tuż za mną i przez ramię zaglądał co robię.
-Dzięki. – odpowiedziałam i wzięłam ubrania, które mam założyć, po czym powędrowałam do łazienki.

***

Sophie poszła do łazienki, a ja zostałem w jej pokoju. Leżałem sobie na jej łóżku, gdy w mojej głowie pojawiła się pewna myśl: „Zeszyt”. Tak, ten zeszyt w którym Sophie co trochę coś zapisuje. Byłem bardzo ciekawy, co ona tam skrobie więc wstałem z łóżka i rozejrzałem się po pokoju. „Gdzieś tu musi być !” – pomyślałem.
Moje długie poszukiwania nie dały żadnych efektów. Sprawdzałem wszystkie możliwe miejsca, ale niestety nie znalazłem notatnika. Postanowiłem zadzwonić do Morgiego więc wybrałem jego numer i czekałem, aż usłyszę jego głos w słuchawce.
-Cześć !
-Hej ! Mam sprawę.  – powiedziałem.
-Słucham cię.
-Masz może dzisiaj czas ? – spytałem.
-No mam. A czemu pytasz ? – odpowiedział.
-Może wpadłbyś do mnie ? Zrobilibyśmy zrobić sobie taką noc filmową. Sophie też by przyszła, może…
-Sophie ? – przerwał mi Thomas.
-No tak, co w tym dziwnego ? – spytałem przyjaciela.
-Powiedziałeś jej ? – zapytał mnie, a w jego głosie można było wyczuć zaciekawienie.
-Nie. – odpowiedziałem krótko.
-A dlaczego ?
-Bo nie !
-No dobra, dobra. Nie denerwuj się. – powiedział, a po chwili dodał – To co ? Ja zaraz u ciebie jestem, poproszę tatę żeby mnie podwiózł.
-Teraz nie możesz.
-Czemu ?
-Bo jestem u Sophie.
-AAA !!! – powiedział cwaniacko – Idziesz od tej strony !
-Nie idę od żadnej strony, po prostu się z nią przyjaźnię i dlatego u niej jestem !
-Dobra, niech ci będzie. To za ile mogę być ?
-No nie wiem… Gdzieś tak za godzinę ? – bardziej spytałem niż powiedziałem.
-Ok. To do zobaczenia. – powiedział i rozłączył się.
Nagle do pokoju weszła Sophie ubrana we wcześniej wybrane ubrania oraz z mokrymi włosami, które lekko moczyły jej koszulkę.
-A co z twoimi rodzicami ? – spytała.
-Jadą dzisiaj do babci razem z Lukasem. – poinformowałem.
-A co z Glorią ?
-Wyśle ją do jakiejś koleżanki i tyle. – uznałem.
- A może zostałaby z nami ? – będzie fajnie. – stwierdziła z uśmiechem.
-W sumie to nie taki głupi pomysł.
-W takim razie ile nas będzie ?
-Cztery osoby – Ty, ja, Gloria i Thomas.
-Spoko. To co ? Ja szybko suszę włosy i możemy lecieć. – uznała i wyszła z pokoju.


__________
Dodałam dzień wcześniej niż planowałam, ale ostatni był z opóźnieniem, więc uznajcie to za przeprosiny ^^ 
I rozdział 3. już za nami ;) Myślę, że wyszedł nawet długi, z czego bardzo się cieszę :P 
A jak się wam podoba ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz