Obudziłem
się. W całym domu panuje cisza, więc chyba zbudziłem się pierwszy. Postanowiłem
to sprawdzić, więc wstałem z łóżka i ruszyłem w stronę drzwi. Na pierwszy ogień
poszła Gloria. Cichutko uchyliłem drzwi od pokoju. Panna Schlierenzauer spała
sobie w najlepsze, więc zamknąłem drzwi i zszedłem na dół. Wszedłem do salony i
byłem już pewien, że to właśnie ja obudziłem się pierwszy, ponieważ Sophie wraz
z Gregorem wciąż śnili. Aby również ich nie budzić poszedłem do kuchni i
zamknąłem za sobą drzwi. Ruszyłem w stronę ekspresu do kawy, aby zrobić sobie
swoje ulubione espresso. Włączyłem urządzenie i usiadłem przy stole w
oczekiwaniu na upragniony napój.
***
Obudziłam się z potwornym bólem
głowy. Jedyną rzeczą, która mogła ukoić moje cierpienia była moja ukochana
kawa, a mianowicie espresso. Myśląc, iż obudziłam się jako pierwsza na
paluszkach, tak aby nikogo nie zbudzić, podreptałam do kuchni, po drodze
mijając salon, w którym mój kochany braciszek spał wtulony w swoją przyjaciółkę
– tak wiem, brzmi to dziwnie, ale cóż – tak jest. Otworzyłam drzwi do kuchni i
wtedy moim oczom ukazał się Thomas siedzący przy naszym stole i popijający
gorące espresso.
-Ale mnie przestraszyłeś ! –
powiedziałam, zamykając drzwi od pomieszczenia.
-Przepraszam, nie chciałem. – odpowiedział
z uśmiechem, a po chwili spytał – Może kawy ?
-Z wielką chęcią. – uznałam,
zajmując miejsce naprzeciw niego.
Morgenstern wstał, wyciągnął z
szafki mój ulubiony kubek i nalał do niego kawy po czym postawił ją przede mną.
-Proszę. – odrzekł i usiadł.
-Dziękuję. – odpowiedziałam miło i
uśmiechnęłam się, po czym umoczyłam moje usta w gorącej cieczy.
Thom czuł się u nas tak swobodnie,
w sumie nic dziwnego, ponieważ był przyjacielem mojego brata i bywał tu dość
często. W zasadzie nie znałam go zbyt dobrze. Przychodził, to przychodził, ale
jakoś nie miałam nigdy okazji z nim rozmawiać, oprócz wczorajszego wieczora;
właściwie to właśnie wczoraj go poznałam. Mój ulubiony kubek to w sumie zwykły
przypadek, ale bardzo przyjemny.
Z zamyślenia wyrwał mnie Morgi,
który właśnie wstawał od stołu.
-Co robisz ? – spytałam jak mała
dziewczynka.
-Pomyślałem, że możemy posprzątać.
– stwierdził podchodząc do zlewu.
-Nie głupi pomysł. – uznałam i
ruszyłam w jego stronę.
-To co, może pójdziesz po szklanki,
które zostały na stole, a ja zacznę już to myć ? – zaproponował, na co
zgodziłam się kiwając głową i wyszłam.
Gdy byłam już w salonie
przypomniałam sobie o puszkach po piwie, które zostawiłam na górze, więc
ruszyłam w stronę schodów.
***
„Czemu ona tak długo nie wraca ?” –
pomyślałem i ruszyłem w stronę drzwi prowadzących do salonu.
***
Mimo, iż obudziłem się na początku
nie miałem ochoty wstawać, póki nie poczułem, że przytulam się do czegoś, a
raczej do kogoś. Powoli uchyliłem jedno oko, później drugie, a to co zobaczyłem
przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Leżałem właśnie na kanapie w salonie
wtulony w plecy Sophie. Chciałem wstać, oczywiście nie budząc jej, ale nie było
to takie łatwe. Podniosłem się na rękach i powoli przełożyłem jedną nogę, na
drugi koniec sofy. Później przełożyłem rękę i wtedy moje ciało unosiło się
kilka centymetrów nad moją przyjaciółką, która smacznie spała z uśmiechem na
twarzy. W tym właśnie momencie do salonu wszedł Morgi.
-O stary ! W końcu się obudziłeś !
Nie widziałeś może Glorii ? – gadał jak najęty, oczywiście prawie krzyczał, bo
jakżeby inaczej.
-Zamknij się, bo ją obudzisz. –
syczałem do przyjaciela.
-Czas najwyższy żebyście wstali;
jest już po 12.00.. – wypalił.
-Cicho rozumiesz ? – warknąłem –
Ona nie może o tym wszystkim wiedzieć. – mówiłem nadal unosząc się nad Sophie.
-O Gregor ! Nareszcie wstaliście !
– wykrzyknęła moja siostra wchodząc do pokoju.
-Zamknijcie się, błagam. – powiedziałem,
a po chwili dało się słyszeć mruknięcie Sophie, które strasznie mnie
przeraziło.
Gloria z Thomasem stali cicho
zastosowując się w ten sposób do moich „próśb”, natomiast ja z nielichym trudem
zgramoliłem się z kanapy.
-Jedna prośba. – powiedziałem
stojąc już na podłodze.
-Hm ?! – orzekli jednocześnie, co
było bardzo zabawne.
-Ona nie może o niczym wiedzieć. –
stwierdziłem – Jak coś, to zasnęła na filmie i tutaj spała – SAMA ! –
podkreśliłem ostatnie słowo.
-A jeśli wszystko pamięta ? –
zapytała Gloria.
-Miejmy nadzieję, że nie. – uznałem
i poprawiłem jej koc, którym wcześniej byliśmy przykryci.
-Głodny jestem ! – wypalił nagle
Morgenstern.
-Chodźcie zrobię wam coś do
jedzenia. – powiedziała moja siostra i zabrała nas do kuchni.
Gdy już weszliśmy do pomieszczenia
Morgi zaczął się śmiać.
-A tobie co ? Z głodu ci się w
łepetynce poprzewracało ? – spytałem.
-Nie… Jak wyście wyglądali… -
wydukał przez śmiech.
-Morgen… - warknąłem.
-No Thomas, lepiej się uspokój. –
zaśmiała się Gloria widząc moją minę.
-Dobra, dobra. Ale to nie moja
wina, że to śmiesznie wyglądało… - uznał i po chwili nastąpiła następna fala
śmiechu, ale tym razem nie śmiał się sam Morgi, ale i moja siostra.
***
Przeciągając się, przewróciłam się
na drugi bok; chciałam pospać jeszcze troszkę, ale moja czynność zakończyła się
bolesnym upadkiem. Obolała usiadłam na podłodze i z przymrużonymi oczami, z
powodu zaspania, zaczęłam rozglądać się po pokoju. „Gdzie ja jestem ?” –
pytałam siebie, ale po chwili nie musiałam się już zastanawiać; wiedziałam, iż
jestem u Schlierenzauerów. Zdziwiła mnie panująca wokół cisza, więc wstałam i
ruszyłam do kuchni. „Może wszyscy jeszcze śpią” – uznałam przypominając sobie
wczorajszy wieczór. Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam śmiejącą się Glorię i
Thomasa oraz Gregora, który przyglądał im się z wkurzoną miną mówiącą: „Idioci
!”.
-Z czego się tak śmiejecie ? –
spytałam zajmując miejsce naprzeciw Schlieriego.
Niestety odpowiedział mi tylko ich
gromki śmiech.
-Nie przejmuj się. – powiedział
Greg – To idioci !
Po tych słowach nastała chwila
wyczekiwania, na uspokojenie się śmiejącej się dwójki.
-Dobra, koniec. Brzuch mnie już
boli. – stwierdziła moja sąsiadka i wzięła się za przygotowywanie śniadania.
Natomiast Thomas nadal śmiał się w
niebogłosy z tylko mi nie znanego powodu, no ale cóż, tak czasem bywa.
-Może ci pomogę ? – spytałam
ruszając już w stronę Glorii.
-Nie ma mowy ! Jesteś gościem. –
uznała.
-Przecież przychodzę tu chyba
codziennie. Co to za gość ? – nadal stawiałam na swoim.
-To raz możesz się poczuć jak gość
! – wystawiła mi język i powróciła do wykonywanych wcześniej czynności.
Wstałam z krzesła, na co Gloria
zmroziła mnie wzrokiem.
-Idę pozbierać naczynia z salonu. –
wytłumaczyłam, na co panna Schlierenzauer pokiwała z dezaprobatą głową.
-Pomogę ci ! – stwierdził Gregor i
ruszył za mną.
***
Gdy Greg wraz z Sophie wyszli
Thomas zaczął jeszcze bardziej się śmiać.
-Uspokój się ! – wykrzyknęłam ze
śmiechem, rzucając w niego szmatką, która była akurat pod ręką.
-Ej ! – wrzasnął zdejmując szmatkę
z twarzy – Zapłacisz za to ! – powiedział po chwili mrużąc przy tym oczy.
-Jakoś się ciebie nie boję. –
stwierdziłam.
-To lepiej zacznij. – powiedział
wstając z krzesła, na którym siedział.
Thomas już po chwili stał koło
mnie.
-I co mi zrobisz ? – spytałam, na
co on ułożył swoje ręce na blacie, po obu stronach mnie.
-I co teraz ? – zapytał zawadiacko.
Oczywiście ja, jak to ja
roześmiałam się słodko. Gdy skończyłam się śmiać Morgenstern popatrzył mi w
oczy i zaczął się coraz bardziej do mnie zbliżać. Byliśmy już bardzo blisko
siebie, gdy usłyszeliśmy głos mojego brata:
-Nie przeszkadzamy wam ? – spytał
zdenerwowany.
-Nie no co ty. – powiedziałam
zawstydzona.
-Twoja siostra walnęła mnie szmatką
! – poskarżył się, na co ponownie nią oberwał i znów wrzasnął – Ej !
***
-Ale to chyba nie powód, żeby się
do niej kleić ! – warknął Gregor, czym nieźle mnie przestraszył.
-A to chyba już nie twoja sprawa. –
uznał Morgenstern, który tak jak i Schlierenzauer przybrał bojową postawę.
-Ej, chłopaki, dajcie spokój !
–mówiła Gloria, ale oni nie reagowali.
-A właśnie, że moja ! Jak jeszcze
raz ją tkniesz, to będziesz zbierał zęby do pudełka ! – stwierdził Schlieri,
nie zwracając uwagi na siostrę.
Morgi objął Glorię w pasie, na co
ona zrobiła zdziwioną minę, i powiedział:
-No i co teraz zrobisz ? – spytał.
-Przegiąłeś ! – mruknął Gregor i w
pospiechu ruszył w jego stronę.
-Chłopcy przestańcie ! Spokój ! –
krzyczała Gloria do bijących się skoczków.
Zastanawiałam się co robić, gdy
nagle zobaczyłam wielkiego pająka krzyżaka zmierzającego w moją stronę. W
związku z tym, że panicznie boję się tych obrzydliwych stworów zaczęłam
panicznie krzyczeć.
-Aaaa ! – dało się słyszeć moje
przeraźliwe piski, połączone z płaczem.
Gregor przerwał na chwilę bójkę,
aby sprawdzić co się dzieje. Gdy zobaczył pająka, który był coraz bliżej mnie,
oderwał się od Thomasa.
-I co, teraz wymiękasz ? – spytał
Morgi.
-Zamknij się ! – wrzasną patrząc na
pająka.
-Co ? Pajączka się przestraszyłeś ?
– zaczepiał go.
Gdy ja usłyszałam te słowa zaczęłam
coraz bardziej płakać.
-Ona ma arachnofobię. – wytłumaczyła
mu spokojnym głosem Gloria.
Nagle usłyszałam głośne tupnięcie o
podłogę – Gregor zabił pająka. Niestety to nadal nie uciszyło mojego płaczu.
-Już spokojnie… - mówił do mnie
delikatnym głosem – Pająka już nie ma, spójrz. – prosił.
Powoli uchyliłam oczy nie
przestając płakać. Gdy zobaczyłam, że pająk nie żyje pokiwałam głową, niestety
łzy dalej spływały po moich policzkach.
-Już wszystko dobrze… Uspokój się…
- powiedział delikatnym głosem i objął mnie ramieniem, po czym zabrał mnie z
kuchni.
Wychodząc z pokoju spojrzał na
Thomasa mrożącym wzrokiem, jakby to była co najmniej jego wina; jakby to on
zesłał tu tego pająka.
***
-Jak można się bać głupiego pająka
? – spytałem, siadając przy stole.
-To arachnofobia. – powiedziała –
Ty niczego się nie boisz ?
-Na pewno nie jakiś małych,
niegroźnych stworzonek. –stwierdziłem.
-A ona się boi i już. – ucięła i
wstała z krzesła, na którym niedawno usiadła.
-A ty gdzie idziesz ? – spytałem.
Gloria nic mi nie odpowiedziała i
zaczęła grzebać w jednej z szafek kuchennych. Nagle pomachała mi przed oczami
buteleczką wody utlenionej.
-Po co to ? – zapytałem zdziwiony.
Ona ponownie nic nie odpowiedziała,
tylko usiadła obok.
-Warga. – stwierdziła po dłuższej
chwili milczenia i nalała na wacik wody utlenionej – Nie ruszaj się. – dodała i
po chwili przyłożyła go do mojej przeciętej wargi.
Zapiekło, nie mogę powiedzieć, ale
nie będę się krzywił – jestem twardzielem. Dziewczyna zaśmiała się po chwili.
-Co w tym takiego śmiesznego ? –
spytałem oburzony.
-To, że widać, że cię boli. Po co
udajesz, że nie ? – zapytała, a na odpowiedź nie musiała długo czekać, bo już
po chwili zrobiłem niezadowoloną minę.
-Niepotrzebnie go prowokowałeś. –
stwierdziła po dłuższej chwili milczenia.
Nic nie mówiłem, więc kontynuowała
swoją wypowiedź.
-Wiem, to nie jego sprawa co robię,
ale tak się zachowują bracia. To normalne, po prostu nie chce, żeby ktokolwiek
mnie skrzywdził; tak jak i ja nie chcę, aby on cierpiał. – mówiła – Co prawda
zareagował trochę zbyt agresywnie, no ale na szczęście nic poważniejszego się
wam nie stało.
***
Siedzieliśmy na kanapie.
Przytulałem ją delikatnie, tak aby czuła się bezpieczna. Gdy jej szloch ucichł
spytałem:
-Już dobrze ?
Odpowiedziała mi odrywając się ode
mnie i kiwając twierdząco głową.
-To dobrze. – odpowiedziałem z
uśmiechem i założyłem jej za ucho niesforny kosmyk włosów.
-Dziękuję. – szepnęła i ponownie
wtuliła się we mnie.
Tak, może to i złe, ale byłem
zadowolony, cholernie zadowolony. Chodź przez chwilę mogłem poczuć ją przy
sobie. Mimo, iż wiedziałem, że nie mogę robić sobie złudnych nadziei, te chwile
sprawiały mi wielką przyjemność, a zarazem ból; a to dlatego, że osoba, którą
kocham, cierpi. Może nie było to jakieś wielkie cierpienie, to i tak bolało
mnie serce, gdy widziałem, jak płacze.
__________
No i piąty rozdział już za nami ;) Przepraszam was za mały
poślizg, no ale tak czasem jest :)
Nie wiem, ale może wy też zauważyliście, że to właśnie przykre rzeczy zbliżają
ludzi ?
Ja akurat miałam okazję się ostatnio o tym przekonać, a czy ‘stety’ czy
niestety to w sumie chyba nie wiem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz